kif
2008-05-11 22:14:35 UTC
Tylko proszę się nie śmiać... Wracałam wczoraj koło 23:30 z metra
Stokłosy do domu i gapiłam się w gwiazdy, bo niebo było bezchmurne. W
pewnym momencie grupka "gwiazd", bo te świecące punkciki wzięłam
właśnie za gwiazdy, nagle zaczęła się przemieszczać w dziwny sposób.
Pierwsza moja myśl była - deszcz meteorytów, ale jednak one poruszają
się linearnie, a te robiły szybkie zwroty i tak sie nieskoordynowanie
przemieszczały. Zdecydowanie zbyt zwrotne były na jakieś myśliwce,
choć o tym też pomyślałam. Poza tym nie było huku samolotów. Mogły to
być więc jakieś robaczki, ale cholera musiałyby być wielkie i świecić
jak wściekłe, bo leciały naprawdę wysoko - ciężko ocenić w ciemności
odległość, ale na pewno wyżej iż 10-piętrowy blok, bo on mi je
przesłonił. W zielone ludki nie wierze, ale niewątpliwie był to
"niezidentyfikowany (przeze mnie) obiekt latający". Any ideas co to do
cholery było? Aha - żeby nie było, cały dzień nie tknęłam alkoholu ani
innych używek ;-)
Stokłosy do domu i gapiłam się w gwiazdy, bo niebo było bezchmurne. W
pewnym momencie grupka "gwiazd", bo te świecące punkciki wzięłam
właśnie za gwiazdy, nagle zaczęła się przemieszczać w dziwny sposób.
Pierwsza moja myśl była - deszcz meteorytów, ale jednak one poruszają
się linearnie, a te robiły szybkie zwroty i tak sie nieskoordynowanie
przemieszczały. Zdecydowanie zbyt zwrotne były na jakieś myśliwce,
choć o tym też pomyślałam. Poza tym nie było huku samolotów. Mogły to
być więc jakieś robaczki, ale cholera musiałyby być wielkie i świecić
jak wściekłe, bo leciały naprawdę wysoko - ciężko ocenić w ciemności
odległość, ale na pewno wyżej iż 10-piętrowy blok, bo on mi je
przesłonił. W zielone ludki nie wierze, ale niewątpliwie był to
"niezidentyfikowany (przeze mnie) obiekt latający". Any ideas co to do
cholery było? Aha - żeby nie było, cały dzień nie tknęłam alkoholu ani
innych używek ;-)